The Foreign&Colonial Investmens'Garden, projekt Thomas Hoblyn Chelsea Flower Show to najbardziej przeze mnie oczekiwana impreza ogrodnicza. Wyjazd do Londynu łączę zawsze ze zwiedzaniem kilku ogrodów położonych w pobliżu. Już w zimie kupuję bilety i przygotowuję się do tego ważnego wyjazdu. W tym roku emocje związane z Chelsea Flower Show sięgnęły zenitu.

Ta wystawa to nie tylko słynna międzynarodowa impreza, ale też pokaz znakomitego projektowania oraz pokaz trendów i innowacji z zakresu nowoczesnego ogrodnictwa. Nic nie jest w stanie przyćmić najlepszego wrażenia z wystawy, gdyż od zawsze panuje tu gorąca atmosfera. Uwielbiam to miejsce i nie mogę doczekać się zwiedzania.

Właśnie tak sobie wyobrażam ogrodnicze niebo - mnóstwo wspaniałych roślin, znajomych ludzi, którzy mają wiele do powiedzenia i mnóstwo do pokazania.

W tym roku pojechaliśmy w 3-osobowym składzie, dzięki czemu sporo czasu poświęciłam głównemu pawilonowi z ekspozycjami kwiatów. Nie sposób oprzeć się kolorom i zapachom w Wielkim Pawilonie! To tutaj hodowcy i szkółkarze prezentują najnowsze i najpiękniejsze okazy kwiatów z całego świata. Największe emocje wzbudziły rośliny owadożerne, którymi jestem zachwycona.

Nic nie jest w stanie przyćmić najlepszego wrażenia z wystawy, gdyż od zawsze panuje tu gorąca atmosfera. Uwielbiam to miejsce i nie mogę doczekać się zwiedzania. W 2008 roku przywiązywano dużą wagę do ochrony środowiska, widać to również w tym roku na przykładzie wielu ogrodów, w których pokazano organiczne warzywa, rośliny, dzikie kwiaty.

Kolekcja storczyków Na wystawie pojawiły się ogrody z różnych rejonów świata, nie mówiąc już o egzotycznych kwiatach, które można było zobaczyć w Wielkim Pawilonie. Często zgłaszane są dość kontrowersyjne ekspozycje. Sędziowie jednak przywiązują ogromną wagę do tego, czy prace zawierają przesłanie związane z ogrodnictwem, rzeźbą, kompozycją. Ich oceny i przyznane medale czasem budzą kontrowersje. Wystawę w Chelsea często porównuje się do pokazu mody z butami, torebkami, szalami i innymi dodatkami. Wystarczy rozejrzeć się po ogrodach wystawowych, by się przekonać, że projektanci stworzyli coś na kształt wybiegu.

Odwiedzający wystawę mogą się wiele nauczyć. Ciągle dowiadują się o nowych rzeczach związanych z ogrodami i pielęgnacją roślin. Hillerowie przyjeżdżają do Chelsea już od 65 lat - to imponujące i motywujące, a niektórzy projektanci przedstawiają swoje projekty kolejny raz. Projektant Andy Sturgeon znów miał nadzieję na złoto i otrzymał je w kategorii Show Garden. Jego ogród miał znakomitą kolorystykę. Projektant zadbał o szczegóły. Znajdowało się tam kilka popularnych roślin, dużo lawendy, roślin srebrnolistnych, bylic i mnóstwo kwiatów dziewanny, kuflików, orlików, szałwii omszonej o pięknych kształtach i kolorze. Do tego ażurowe budowle w rdzawym kolorze.

Jak co roku zaprezentowano również zioła i truskawki. Ziołowa farma pokazała ekspozycję, gdzie to rośliny były gwiazdami i wspaniale wyglądały. Przez te lata wiele się zmieniło. Farma starała się uzmysłowić ludziom, że zioła są nie tylko smaczne, ale i piękne. Zainspirowali wiele osób i wciąż będą to robić. Ja sama czasem również wykorzystuję zioła w kwiatowych kompozycjach.

Na wystawie odbywały się też liczne prelekcje znanych osobistości z dziedziny ogrodnictwa, Dowiedziałam się, że w 1843 roku otwarto pierwszy publiczny ogród botaniczny, w którym ludzie za darmo mogli podziwiać wspaniałe egzotyczne rośliny. W tamtych czasach w mieście panowała silna konkurencja. Ludzie szukali np. orchidei, bo każdy chciał je mieć, specjalnie zapraszano do domu gości, aby podziwiali wspaniałe rośliny. W Wielkim Pawilonie na każdym kroku widać było najpiękniejsze okazy, a na wystawie wspaniałe rozwiązania. To prawdziwa kopalnia pomysłów.

Ogrody, które zdobyły nagrody, od zawsze inspirowały oglądających. Projektanci stworzyli oazy spokoju, w których można znaleźć ukojenie. Włożyli w to wiele wysiłku i zadbali o każdy szczegół. Właśnie dlatego te ogrody tak bardzo cieszą oko i są obiektem dla fotografów z całego świata. Szczególnie spodobał mi się ogród sponsorowany przez Laurent-Perrier, projekt Tom Stuart-Smith.

Tom znowu stworzył eleganckie, złożone i subtelne arcydzieło, które zapadło w pamięć. A może dlatego tak mi się spodobało, bo główna rabata miała mnóstwo bukszpanowych kul, które tak uwielbiam również stosować w swoich projektach? Tom Stuart-Smith chciał, by ten ogród wyglądał kusząco i kojarzył się z odpoczynkiem i spokojem.

Zastosował stonowane barwy, które pasują do użytego w tym ogrodzie materiału - spatynowanej i lekko zardzewiałej blachy ocynkowanej, zanurzonej w kwasie chlorowodorowym, a następnie wystawionym na zewnątrz, by nabrała szaro-niebieskiego odcienia. Kwiaty są również w moich ulubionych kolorach: białym, niebieskim i żółtym. Użyto m.in. białych jarzmianek, ozdobnych traw, wilczomleczy, kosaćców syberyjskich - roślin o świeżym, naturalnym wyglądzie. Całości dopełniają duże okazy brzóz papierowych. W ogrodzie widać ogromną konsekwencję, którą tak lubię.

W Chelsea nie liczy się jak duży mamy ogród i jakie mamy doświadczenie. Na pewno uzyskamy cenne wskazówki i inspiracje do zmiany swojego otoczenia. Np. w ogrodzie The Children's Society, projektant Mark Gregory pokazał ogród z altaną pokrytą żywą zielenią, obok basen i grill, wszystko w zasięgu ręki. Widać, że projektanci stawiają na odpoczynek wśród dzikiej zieleni.

The Cancer Research UK Garden, projekt Robert Myers Inni radzą, aby w małych ogrodach sadzić rośliny w pionie, na zielonych ścianach. Nadają się do tego celu rośliny sucholubne, paprocie, trzmieliny i żurawki, które nie tylko dają kolor, ale też pięknie wyglądają. W oranżeriach powinny znaleźć się odpowiednie rośliny. Latem można uprawiać pacioreczniki i gunerę, ale trzeba również zadbać, aby w ogrodzie było coś na Boże Narodzenie. Można zasadzić wielką kordylinę, paprocie drzewiaste i palmy. Dobrze też jest szukać inspiracji w krajach śródziemnomorskich, nie brak tam roślin, które nadają się do ogrodu zimowego. Pięknie kwitną, pod warunkiem, że rosną w gruncie samodzielnie. Nie lubią towarzystwa innych roślin.

Kilka razy wracałam do Wielkiego Pawilonu. Było tam kilka niesamowitych stoisk. Każdy, kto je zobaczył, chciał uprawiać np. rośliny alpejskie, posadzone w pomysłowych miniogródkach, lubiące suche miejsca, hosty, róże, żurawki. Wystawcy pokazali najpiękniejsze rośliny, żadna nie była zwyczajna i pospolita. Niektóre łatwo uprawiać, inne wymagają wiele wysiłku. Miałam ochotę na każdą z nich.

Na Chelsea Flower Show nie ma dwóch podobnych ogrodów, dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Jest za to mnóstwo niespodzianek. W Chelsea można znaleźć dosłownie wszystko. Nikt nie zapewni dobrej pogody, ale goście i wystawcy jak zawsze przywiozą odrobinę słońca. W przyszłym roku znów się tam wybiorę.

Fot. Danuta Młoźniak - Gardenarium

0 komentarzy: