Coton Manor Garden (plan ogrodu) położony jest w Anglii, w hrabstwie Northamptonshire, w miasteczku Coton, kilkanaście kilometrów na północny zachód od Northampton. Miałam okazję zobaczyć to śliczne miejsce w maju ubiegłego roku. Wspaniały ogród, do którego chciałoby się wracać, albo go mieć...
Ogród został założony w latach 20-tych XX wieku, przez dziadków obecnego właściciela Iana Pasleya-Tylera, zatem uprawia go już trzecie pokolenie ogrodników.
W ogrodzie znajduje się ławka upamiętniająca założyciela ogrodu - to chyba dość charakterystyczne w angielskich ogrodach. Ławki są albo na pamiątkę, albo fundowane przez kogoś, kto chce przejść w ten sposób do historii.
W trakcie zwiedzania przeze mnie tego ogrodu, żona właściciela i jego córka ze spokojem, bardzo dyskretnie pieliły rabaty. Żadnych innych pracowników nie było, poza osobą sprzedającą byliny w sklepiku, ale i ona być może należała do rodziny. A przecież pracy w takim ogrodzie musi być mnóstwo.
Kilkakrotnie były tutaj kręcone odcinki popularnego serialu BBC „The Gardener’s World”, więc jest on jednym z najbardziej znanych prywatnych ogrodów angielskich, jako przykład typowego angielskiego ogrodu krajobrazowego, składającego się z wielu mniejszych ogrodów.
Coton Manor Garden położony jest na stoku łagodnego wzgórza, nie ma zaznaczonych granic i dlatego fantastycznie stapia się z otaczającym krajobrazem. Zaprojektowany został na różnych poziomach i jak to przeważnie bywa w angielskich dużych ogrodach – składa się z wielu mniejszych "pokoi ogrodowych", co sprawia że całe założenie jest różnorodne, a odwiedzających za każdym rogiem, czy zakrętem czeka niespodzianka w postaci nowych widoków i wrażeń. Cały ogród zajmuje obszar około 10 akrów ( mniej więcej 5 hektarów), mieści się w nim dom, sklep, ogród reprezentacyjny i szkółka bylin, w której można kupić mnóstwo roślin, rozmnażanych w szkółce. Miałam wrażenie, że jest tam… wszystko.
Do ogrodu weszliśmy z dziedzińca, na którym znajduje się sklep i kawiarenka. Tytułowy „manor” to duży XVII-wieczny wspaniały dom, zbudowany z beżowego kamienia, przepięknie, wręcz bajkowo porośnięty wspaniałymi pnącymi różami, które w drugiej połowie maja już były w pełni kwitnienia i jasnofioletową glicynią.
Wokół domu rozpościera się wielki taras wyłożony kamiennymi płytami, na którym ustawiono wiele donic, koryt i innych pojemników z kwiatami. Wszechobecne są płożące dzwonki Poszarskiego (Campanula poscharskyana) i czerwone ostrogowce (Centranthus ruber), które same się rozsiewają i wyrastają ze szczelin w płytach tarasu i murach domu. Boski widok!
Przy tarasie, z boku domu dobudowany jest już bardziej współczesny ogród zimowy, w którym odbywają się zajęcia szkoły ogrodniczej, właściciele prowadzą bowiem również działalność edukacyjną, organizują różne szkolenia i kursy. Ta „szklarenka” znakomicie wtapia się w dom i nie wygląda wcale jak „z innej bajki”.
Obok tarasu znajduje się otoczone kamiennym murem i żywopłotem ze strzyżonego ostrokrzewu klasyczne założenie – rabaty, rozchodzące się promieniście i ułożone w kształt koła, środek którego wieńczy kamienna urna. Ku mojemu zaskoczeniu to miejsce nazywa się „Starym ogrodem różanym”, chociaż nie rosną tam róże, tylko byliny. Widocznie kiedyś kwitły tam róże, musimy uwierzyć na słowo.
Obok różanki, której nie ma, wybudowane zostały piętrowo, jedna pod drugą, dwie długie rabaty, z czego jedna na murku z kamienia, z rosnącymi na nim i pomiędzy kamieniami malowniczymi bylinami – smagliczkami, rozchodnikami, rogownicą, dzwonkami. Z ogrodu różanego przechodzi się do ogrodu leśnego ze starymi wysokimi drzewami, do którego zaprasza posążek grającego na flecie fauna.
Dalej możemy pójść do ogrodu wodnego, a właściwie wodno-leśnego, bagiennego, z płynącym strumieniem, jeziorkami, w którym rosną funkie, rodgersje, zawilce oraz inne byliny cieniolubne i wilgociolubne. Ogród założony został na zboczu. Ogląda się go schodząc po szerokich kamiennych stopniach.
Woda występuje jeszcze w kilku miejscach ogrodu – na końcu łąki, która zajmuje ¼ powierzchni ogrodu. Płynie tam strumień z niewielkiego jeziorka, nad którym przechadzają się … flamingi w nierzeczywistych kolorach – białe, pomarańczowe, różowe i ozdobne ptactwo domowe, czyli swojskie kury i kogutki. Kolejne jeziorko i strumyk płynie wokół rabaty czerwonej i żółto-niebieskiej.
Z ogrodu wodnego możemy przejść tunelem wierzbowym do starego sadu, z wiekowymi drzewami owocowymi, w którym murawa jest utrzymywana jako łąka z charakterystycznie wykoszonymi przejściami. Byłby to typowy sad jakich wiele, gdyby nie to, że przez jego środek płynie w kamiennym korycie ze stopniami - strumień. Rozwiązanie to jako żywo przypomina barokowe ogrody włoskie.
Schodząc z tarasu przed domem schodami, których strzegą dwa wielkie cisowe stożki, czeka nas kolejna atrakcja w postaci dużego, prostokątnego stawu i reprezentacyjnego trawnika, z zakątkiem do posiadywania z ławką pod wielkim starym dębem.
Cały trawnik otoczony jest typowymi angielskimi bylinowymi rabatami. Takie rabaty są jeszcze w kolejnej części ogrodu, zbudowane na skarpach, kipiące wprost kolorami kwiatów. Bardzo starannie wykończone są „kancikami”, ale te kanciki zrobione są dobre 20 centymetrów nad ziemią w której rosną rośliny, co sprawia że rabaty znajdują się jakby w „dołku”. Myślę że trochę takie rozwiązanie utrudnia koszenie, chociaż nie dało się tego zauważyć, bo trawa wystrzyżona była perfekcyjnie i idealnie zielona, mimo że wiosna w Anglii zeszłego roku była sucha. Wszystkie rabaty bylinowe wyłożone są ściółką z przekompostowanego obornika, to tłumaczy powód dla którego rośliny tak bujnie rosną.
Czy można sobie wyobrazić prawdziwie angielski ogród bez ogródka ziołowego? Otóż – nie można, zatem ogród ziołowy w Coton Manor utrzymany jest w stylu klasycznym, w którym rabaty z ziołami otoczone są bukszpanowymi żywopłocikami a ścieżki wysypane beżowym żwirem. Elementem niezbędnym w takim ogrodzie jest ławka z pergolą, na której można przysiąść i wdychać woń ziół.
Jednak najpiękniejsze miejsce w tym ogrodzie, to zakątek położony na trawiastej skarpie, w którą wbudowana jest półkolista ławka z widokiem na te cudowne, kolorowe angielskie rabaty, wielką łąkę i całą przestrzeń już poza granicami ogrodu, widoczną z góry.
Są ogrody do których chciałabym wrócić. Coton Manor Garden zdecydowanie do nich należy. Nie ukrywam, że takie miejsca działają na mnie magicznie, uspokajająco, dają poczucie, że najlepiej byłoby mi zostać tam na zawsze i skłaniają do marzeń pod tytułem „Trwaj chwilo, trwaj, chwilo jesteś piękna…”
Ach!..... Dziękuję za ten artykuł o kolejnym pięknym, angielskim ogrodzie :) ogromna dawka energii w ten zimowy czas i wielu niezwykłych inspiracji :)
Piękny, klimatyczny ogród i ciekawie napisany artykuł .
Artykuł wyczerpująco napisany, jest to chyba dla mnie najbardziej odpowiadający ogród z dotychczas pokazywany, jest w nim wszystko i kwiaty i zioła i warzywa i owoce , no i kury:) o flamingach nie wspomnę,rozmarzyłam się gdybym to ja mogła tak obsadzić swoje hektary, byłoby super:) Na jesieni kupiłam nasiona 3 kolorów ostrogowca, będę wysiewała niebawem:) A te róże chyba im wymarzły, myślę,że wrócą na swoje miejsce:)
Będziemy mieli przyjemność obejrzeć ten ogród w maju, podczas wyjazdu na Chelsea Flower Show, plus kilka znanych ogrodów angielskich. Z naszego Ogrodowiska wiem, że będzie będzie Hania, Witek i Sebek. Opowiemy także i zdamy relację co tam kwitło i co nam się najbardziej podobało. Z niecierpliwością czekam na rabatę i ogród na tarasie.
w maju mam imprezę na 50 fajerek 1 maja:(
Kilka godzin temu wkleiłam fotki w wątku Coton Manor i ....jak na zawołanie pojawił się artykuł o tym wspaniałym ogrodzie. Z przyjemnością przypomniałam sobie jego historię i kilka niezapomnianych widoków. Ogród zwiedzałam w czerwcu ubiegłego roku, w pełni kwitnienia róż. Widok niezapomniany, a najbardziej żal, że dysponowałam byle jakim aparatem. Życzę udanej wycieczki i proszę o wiele różanych fotek. Basia
Oczywiście, nie zapomnimy sfotografować wszystkich róż jakie tylko będą kwitły w maju. A to dlatego, że uwielbiamy róże.
Wspaniały ogród!!! Czekałam z utęsknieniem na kolejny artykuł o kolejnym cudownym ogrodzie. Kocham angielskie klimaty ogrodowe, już same zdjęcia wprawiają mnie w melancholijny nastrój, sprowadzają błogi spokój i wytchnienie...to tak jakbym przysiadła na jednej z tych ławeczek...czasem mam nawet wrażenie, że czuję zapach tego powietrza...
Nastrojowy ogród, pięknie opisany i tylko żal, że tam nie byłam.
Ogród dla wszystkich, każdy może wybrać dla siebie swój ulubiony zakątek. Poniważ nie mam szans na zwiedzenie go będę tu wracać i napawać oczy zdjęciami:)
Oglądałam chyba kilkaset razy zdjęcia z tego ogrodu. Za każdym razem mam wrażenie, że to "inny" ogród ;) Tyle w nim przecudnych zakątków.... Ojjj żałuje starsznie, że nie mam mozliwości zobaczenia go na własne oczy. Może kiedyś ;) Będę z utęsknieniem czekac na relacje z Waszego wyjazdy i na zdjęcia. Pewnie znowu odkryję ten ogród na nowo, bo każde oko inaczej patrzy :D
wspaniały ogród! inspirują mnie cieniste rabaty, obrzeże nad stawem , ścieżki z kamieni różnych baaardzo mi sie podoba, dziękuję za jego przedstawienie pozdrawiam
Rozmarzyłem się patrząc na ten ogród i rabaty. I jestem zaszczycony, że będę w nim na żywo. Nie mogę się doczekać :)
Piękny ogród, bardzo klimatyczny! Zazdroszczę Wam wyjazdu, może kiedyś sama się wybiorę :) Super sprawa! Prosimy o więcej zdjęć! Ogród ziołowy przeniosłabym chętnie do sibeie, bez żadnych zmian :) Cudne obwódki, chyba bukszpanowe?
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za oderwanie się od mroźnych widoków za oknem... gdzie ta wiosna? ;)
A mnie najbardziej podobał się stary sad z kanałem wodnym. Coś niesamowitego, zaskakującego. I oczywiście inwentarz drobiowy w tym ogrodzie. Bardzo różnorodny ogród. Taki swojski.
Jak dla mnie na razie nr 1 , szkoda ,ze jest w programie Chelsea, a nie Norfolk 2012.
Gabrysia, a jak jest z tymi kurami na wybiegu? One nie rozgarniają grządek i rabat?
Zdjęcia jakby ze starch rycin ze starych bajek, jest kilka takich że aż nierealne po prostu bajkowy ogród, jak patrzę na tak bajkowe miejsca to po czasie rozmarzenia wracam do realu i zastanawiam się ile musi kosztować rocznie utrzymanie takiego zakątka i w jaki sposób jest sponsorowany ....ile pracy potrzebuje taki ogród i ile roslin się dosadza - czy wogóle się dosadza czy tylko dzieli te które są
zawsze kiedy oglądam domy z kamienia a po nich pnące róże to zastanawia mnie w czym te róże rosną i jak sa pielęgnowane czy stosuje się np.opryski czy też są to jakieś gatunki które nie znają chorób no bo są z bajkowego świata po serii takich zdjęć zaczynam planować wakacje ! a może wstawicie mnie do rezerwowej listy na taki wyjazd ?
Miro, taki wyjazd jest jak najbardziej realny. Ten ogród właśnie będziemy oglądać w maju ponownie. Na maj nie ma już miejsc. Natomiast na wyjazd lipcowy są jeszcze wolne miejsca i nie ma problemu aby pojechać i zobaczyć inne cudne ogrody jak z bajki w miłym towarzystwie podobnych pasjonatów z Ogrodowiska. Zgłoś się do mnie i napisz na prywatną wiadomość.
Kochani, bardzo się cieszę, że podoba Wam się Coton Manor, szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie żeby nie spodobał się miłośnikom ogrodów, bez względu na preferowany styl kompozycji ogrodowych. Aniu, róże nikomu nie przemarzły, one są ogromne, stare i rozpięte na murach na dużej wysokości, dlatego na dole są grube bezlistne pędy. Ewo, ptaki w ogrodzie wyglądają na grzeczne i urzędują wyłącznie wokół strumyka i swojej siedziby, żadnej kury nie widziałam ma rabatach, czy innych częściach ogrodu, mimo braku jakichkolwiek zabezpieczeń. Może są tresowane?:). Mira, wygląda że ogród utrzymuje się sam, właściciele prowadzą sporą szkółkę bylinową, organizują kursy, szkolenia, seminaria ogrodnicze no i sprzedają bilety za wstęp i rośliny. Tabunów pracowników czy wolontariuszy też nie zauważyłam, wygląda że jest to przedsięwzięcie rodzinne, bo to ogród prywatny, którego właścicielem nie jest żadne z towarzystw ogrodniczych. Napisałam o tym w artykule powyżej. Cieszę się że niektórzy z Was go zobaczą, szkoda tylko, że o tej samej porze co ja, więc zestaw roślin i zieloności będzie w zasadzie taki sam. Pozdrowicie ode mnie ławeczkę na skarpie?
Z Ogrodowiska zapowiada się 5 osób. Natomiast wizyta o tej samej porze wcale Gabrysiu nie oznacza tych samych roślin. Szczególnie obserwuję to na przykładzie ogrodu Wisley, kiedy w porze Chelsea Flower Show w kolejnych latach kwitły tam całkiem inne rośliny. Prowadzę obserwację już kilka lat i to się potwierdza. Na pewno zobaczymy co innego.
Danusiu, dziękuję za artykuł i przepiękne zdjęcia!! Ogród - marzenie :D
Dziękuję również autorce - Gabrysi!
Oczywiście, podziękowania dla Gabrysi. Ja także opiszę ten ogród jak w nim będę w maju.