Sylvana
17:26, 09 lis 2015

Dołączył: 29 wrz 2015
Posty: 3428
Witam na forum,
jakiś czas byłam tu anonimowo, bo wstyd mi było się ujawniać.
Moja przygoda z ogrodnictwem trwa juz jakiś czas...a wszystko zaczęło się od kupienia kawałka pola rolnego...
W zamyśle miał być to dom dla moich rodziców, ale stało się inaczej.
Odszedł dość wcześnie mój tata i nie chcąc zostawiać mamy samej - zdecydowaliśmy się, że z mieszczuchów zostaniemy...pod mieszczuchami.
Jakiś czas jednak zanim się przenieśliśmy, mieszkali tu moi rodzice, którzy z braku czasu na cokolwiek wyhodowali prawdziwy busz.
Po przeprowadzce, w niedługim czasie pojawił się mój mały największy skarb i nie tykałam nic, poza domem i pieluchami.
A od 2011 roku rozpoczęłam swoją samotną żmudną orkę.
Zmiany są bardzo powolne, ponieważ jestem sama ze wszystkim, nadal daleko mi do kancików, kuleczek i kolorków. Próbuję opanować narazie jakiś obrys i wycinać, wycinać, wycinać ( mój tata miał zasadę - co się wysiało musi tam zostać).
Skrycie liczę na to, że ktoś mi pomoże w weryfikacji moich pomysłów, bo mam ich aż za dużo
Tak było na początku
Pierwszy "ogródek"
Potem zamarzył nam się staw - i to był początek, od którego wzięła się nazwa wątku. Wzięłam patyk i zaczęłam kreślić na ziemi kształty, a resztę zrobiła kopara.
Wszędzie glina
jakiś czas byłam tu anonimowo, bo wstyd mi było się ujawniać.
Moja przygoda z ogrodnictwem trwa juz jakiś czas...a wszystko zaczęło się od kupienia kawałka pola rolnego...
W zamyśle miał być to dom dla moich rodziców, ale stało się inaczej.
Odszedł dość wcześnie mój tata i nie chcąc zostawiać mamy samej - zdecydowaliśmy się, że z mieszczuchów zostaniemy...pod mieszczuchami.
Jakiś czas jednak zanim się przenieśliśmy, mieszkali tu moi rodzice, którzy z braku czasu na cokolwiek wyhodowali prawdziwy busz.
Po przeprowadzce, w niedługim czasie pojawił się mój mały największy skarb i nie tykałam nic, poza domem i pieluchami.
A od 2011 roku rozpoczęłam swoją samotną żmudną orkę.
Zmiany są bardzo powolne, ponieważ jestem sama ze wszystkim, nadal daleko mi do kancików, kuleczek i kolorków. Próbuję opanować narazie jakiś obrys i wycinać, wycinać, wycinać ( mój tata miał zasadę - co się wysiało musi tam zostać).
Skrycie liczę na to, że ktoś mi pomoże w weryfikacji moich pomysłów, bo mam ich aż za dużo


Tak było na początku


Pierwszy "ogródek"
Potem zamarzył nam się staw - i to był początek, od którego wzięła się nazwa wątku. Wzięłam patyk i zaczęłam kreślić na ziemi kształty, a resztę zrobiła kopara.

Wszędzie glina
____________________
Sylwia - Kamienny ogród patykiem malowany
Sylwia - Kamienny ogród patykiem malowany