Agnieszka
17:52, 12 sty 2011

Dołączył: 01 sty 2011
Posty: 934
Witajcie, Kochani, w naszym ogródeczku 
Nie jest to wiekowy, dojrzały ogród, bo ma dopiero 5 lat. Ja i mąż jesteśmy dziećmi blokowisk, więc o ogrodach wiedzieliśmy tylko tyle, że je lubimy i kiedyś chcielibyśmy mieć. Był to szczyt naszych marzeń: domek z ogródkiem....
No i to "kiedyś" zdarzyło nam się właśnie 5 lat temu. Ulegliśmy wtedy natychmiast bardzo popularnej przypadłości świeżo upieczonych ogrodo-maniaków: zachłanność na wszelkie rośliny. Nasza wiedza o nich była właściwie równa zeru. Nie byliśmy w stanie oprzeć się zakupowi różnych roślinek, oczywiście góra po 3 szt., a najczęściej po 1 szt. No i tak zwoziliśmy do ogrodu jedna, po drugiej, i kolejne, i znowu....
W tak zwanym "międzyczasie" okazało się, że ogródek potrzebuje, poza nowymi roślinkami, stałego odchwaszczania! Kurczę, byliśmy w szoku! Przecież to niemożliwe, żeby chwasty rosły tak szybko i to w takiej ilości!!! A samo się nie chciało wypielić! No szok totalny!
Po roku chaotycznego sadzenia najprzeróżniejszych roślinek w przypadkowych miejscach ogródek wyglądał ........hm, jakby tu napisać, kolorowo. To chyba oględnie powiedziane...
)) No dobra, wyszedł kompletny misz-masz.
Najgorzej jest na froncie, bo od tego zaczynaliśmy. W sumie chęci mieliśmy dobre, ale wiedzy żadnej. Wiedziałam, że nie chcę klasycznego żywopłotu tujowego, więc pojechaliśmy do centrum ogrodniczego i poprosiłam o krzewy wysokie, ok. 3 m. Tym sposobem zakupiliśmy:
perukowca podolskiego,
żylistka,
jaśminowca,
forsycję,
kalinę Dawn,
kalinę zwykłą,
kolkwicję,
rokitnika,
krzewuszki
i ligustra.
Oczywiście po jednym egzemplarzu, no bo po cóż mielibyśmy kupować więcej? Miało być dużo i kolorowo. I było!!!

Nie jest to wiekowy, dojrzały ogród, bo ma dopiero 5 lat. Ja i mąż jesteśmy dziećmi blokowisk, więc o ogrodach wiedzieliśmy tylko tyle, że je lubimy i kiedyś chcielibyśmy mieć. Był to szczyt naszych marzeń: domek z ogródkiem....
No i to "kiedyś" zdarzyło nam się właśnie 5 lat temu. Ulegliśmy wtedy natychmiast bardzo popularnej przypadłości świeżo upieczonych ogrodo-maniaków: zachłanność na wszelkie rośliny. Nasza wiedza o nich była właściwie równa zeru. Nie byliśmy w stanie oprzeć się zakupowi różnych roślinek, oczywiście góra po 3 szt., a najczęściej po 1 szt. No i tak zwoziliśmy do ogrodu jedna, po drugiej, i kolejne, i znowu....
W tak zwanym "międzyczasie" okazało się, że ogródek potrzebuje, poza nowymi roślinkami, stałego odchwaszczania! Kurczę, byliśmy w szoku! Przecież to niemożliwe, żeby chwasty rosły tak szybko i to w takiej ilości!!! A samo się nie chciało wypielić! No szok totalny!
Po roku chaotycznego sadzenia najprzeróżniejszych roślinek w przypadkowych miejscach ogródek wyglądał ........hm, jakby tu napisać, kolorowo. To chyba oględnie powiedziane...

Najgorzej jest na froncie, bo od tego zaczynaliśmy. W sumie chęci mieliśmy dobre, ale wiedzy żadnej. Wiedziałam, że nie chcę klasycznego żywopłotu tujowego, więc pojechaliśmy do centrum ogrodniczego i poprosiłam o krzewy wysokie, ok. 3 m. Tym sposobem zakupiliśmy:
perukowca podolskiego,
żylistka,
jaśminowca,
forsycję,
kalinę Dawn,
kalinę zwykłą,
kolkwicję,
rokitnika,
krzewuszki
i ligustra.
Oczywiście po jednym egzemplarzu, no bo po cóż mielibyśmy kupować więcej? Miało być dużo i kolorowo. I było!!!
____________________
Agnieszkowy ogródek
Agnieszkowy ogródek